Mirosław Wodniczak: Jestem szczęśliwy, bo udowodniliśmy i to bardzo przekonująco, że byliśmy najlepszym zespołem w drugiej lidze w tym sezonie. Kosztowało nas to sporo nerwów, zdrowia i pieniędzy. Awans wywalczyliśmy na torze. Nie pozwolimy, by szkalowano dobre imię naszego klubu, na które pracowaliśmy ładnych kilka lat. Od kar nałożonych przez GKSŻ będziemy się odwoływać.
Grzegorz Dzikowski: Swoją misję, którą powierzył mi przed sezonem zarząd ostrowskiego klubu wykonałem. Cel zrealizowaliśmy, jesteśmy w pierwszej lidze. Zawsze powtarzałem, że skoro przegraliśmy różnicą 18 punktów w Krakowie, możemy to odrobić w Ostrowie. Nie spodziewałem się jednak, że wygramy aż tak wysoko.
David Ruud: Wystartowałem w pierwszym i ostatnim meczu w Ostrowie. Oczywiście, że tego żałuję, ale najważniejsze, że miałem swój udział w awansie i mogłem cieszyć się z drużyną i ostrowskimi kibicami. Miałem problemy z motocyklem, stąd też na początku byłem tak wolny.
Ales Dryml: Sprawdzałem prognozy pogody w Czechach i widziałem, że są marne szanse na rozegranie finałów ligi czeskiej. Cieszę się, że wybrałem Ostrów, który jest dla mnie bardzo ważny. Nie myślałem, że przychodząc tutaj odegram tak istotną rolę. Najważniejsze jednak, że jest awans i możemy świętować, a w przyszłym tygodniu będą miał okazję powalczyć ze Zlatą Prilbą Pardubice o mistrzostwo Czech.
Peter Karlsson: To mój pierwszy awans w sumie już w długiej przygodzie z ostrowskim klubem. Cieszę się, że odrobiliśmy straty z pierwszego meczu. Pokazaliśmy, że jesteśmy na swoim torze bardzo mocni i zasłużenie wywalczyliśmy awans. ŻKS Ostrovia to klub na poziomie pierwszej ligi i wraca na należne mu miejsce.
Zobacz także