Zadziwiająca niemoc ogarnia koszykarzy BM Węgiel Stal Ostrów Wielkopolski w ostatnich kwartach finałowej rywalizacji o awans do pierwszej ligi ze Śląskiem Wrocław. W niedzielę podopieczni Mikołaja Czai prowadzili niemal przez całe spotkanie, by dać wydrzeć sobie zwycięstwo na niespełna dwie minuty przed końcem. Bohaterem gospodarzy był Artur Grygiel, który w ostatnich pięciu minutach zdobył 11 punktów. Cały zespół Stali w czwartej kwarcie rzucił tylko pięć "oczek". W rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:0 wrocławianie.
Początek spotkania nie zwiastował jednak braku happy endu. W hali przy ulicy Mieszczańskiej zasiadło tego dnia nieco mniej kibiców niż w sobotę. Wszystko z powodu fety na Starym Rynku, która odbywała się z okazji zwycięstwa Śląska w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. W porównaniu z meczem numer jeden trener Stali, Mikołaj Czaja dokonał jednej zmiany w wyjściowej piątce. Tomasza Cielebąka zastąpił Łukasz Olejnik.
Wprowadzenie Olejnika od pierwszych minut do gry okazało się przysłowiowym strzałem w "10". Podkoszowy Stali był w pierwszej kwarcie najlepszym obok Marcina Kałowskiego strzelcem ostrowskiego zespołu. Obaj raz za razem trafiali z dystansu. Pozwoliło to przyjezdnym na osiągnięcie w drugiej części gry przewagi sięgającej 11 punktów. Wtedy jednak obudził się Radosław Hyży, który w kilka minut zdobył 14 "oczek", zmniejszając straty Śląska do zaledwie trzech punktów. Już w drugiej kwarcie cztery przewinienia na swoim koncie miał rozgrywający Stali, Mariusz Matczak. Ta sytuacja mocno utrudniała rotację w zespole Stalówki.
Na parkiecie jak i poza nim dochodziło do wielu spięć. W pewnym momencie prowokacji Radosława Hyżego nie wytrzymał Wojciech Szawarski, który wyskoczył z ławki rezerwowych, wygrażając podkoszowemu Śląska. Na szczęście skończyło się tylko na upomnieniu najbardziej doświadczonego zawodnika Stali. Popularny "Szawar" do gry powinien wrócić na mecz numer trzy.
Po przerwie za sprawą dobrej gry wcześniej wspomnianego Hyżego na prowadzenie 42:41 wyszli wrocławianie. Taki stan rzeczy trwał jednak tylko chwilę, bo swój serial strzelecki kontynuował Marcin Kałowski, wyprowadzając ostrowian na siedem punktów przewagi. Wrocławianie w tym okresie gry popełniali proste straty. Udało im się sprowokować do faulu Mariusza Matczaka, który w połowie trzeciej kwarty musiał opuścić boisku z powodu przekroczonego limitu przewinień.
Spotkanie na dobre rozpoczęło się na pięć minut przed końcem, kiedy Stal prowadziła 61:53. Wówczas swój show zaczął Artur Grygiel, a zespołowa obrona Śląska doprowadziła do utraty sił przez zespół z Ostrowa Wielkopolskiego. W końcówce piłkę przez połowę musiał przeprowadzać Marcin Dymała. Lidera Stalówki kosztowało to wiele sił i nie był już w stanie grać efektywnie w ataku. Po dwóch trójkach Grygla wrocławianie zniwelowali straty do zaledwie jednego "oczka". Wtedy to kontrowersyjny faul w ataku popełnił Dymała. Sędziowie uznali, że doszło do przewinienia, a po chwili niepotrzebnie faulował Mateusz Zębski. Dwa wolne na punkty zamienił Rafał Glapiński, dając tym samym prowadzenie Śląskowi. Na minutę przed końcem piłkę po raz kolejny stracił "Dymek", a faulowany Adrian Mroczek-Truskowski wykorzystał jeden rzut osobisty. Chwilę później również jeden punkt z linii rzutów wolnych dołożył Artur Grygiel, a w takiej samej sytuacji dwa razy spudłował Dymała. Stal miała jednak piłkę, ale rzut na dogrywkę Marcina Kałowskiego nie doszedł celu.
Tym samym wrocławianie po dwóch spotkaniach objęli prowadzenie 2:0 i do awansu do pierwszej ligi potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. Kolejny mecz w tej serii rozegrany zostanie w najbliższą sobotę, 12 maja w Ostrowie Wielkopolskim o godzinie 18:30.
ŚLĄSK WROCŁAW - BM WĘGIEL STAL OSTRÓW WLKP. 67:64 (12:18, 24:21, 12:20, 19:5)
ŚLĄSK: Hyży 23, Grygiel 11, Glapiński 10, Mroczek-Truskowski 8, Łopatka 6 (1x3), Kulon 5, Leszczyński 2, Bodziński 2, Kowalski 0, Płatek 0.
STAL: Kałowski 18, Olejnik 14, Dryjański 9, Dymała 7, Cielebąk 7, Zębski 5, Matczak 4, Sierański 0.
Galeria
Zobacz także