Grzegorz Dzikowski zadowolony ze zwycięstwa, ale z wnioskami na przyszłość, by ustrzegać się prostych błędów, a Janusz Michaeli spokojny po porażce z nadziejami na lepszy występ w ewentualnym półfinale play-off z MDM Komputery ŻKS Ostrovią.
Grzegorz Dzikowski (MDM Komputery ŻKS Ostrovia): Mówiłem przed meczem, że żadnego rywala nie można lekceważyć. Dobrze zaczęliśmy spotkanie, ale później wkradła się w nasze szeregi nerwowość. Nie możemy sobie pozwalać na trzy z rzędu wykluczenia czy to przez taśmy czy spóźnienie na start. Później jednak opanowaliśmy nerwy i znowu wszystko wróciło do normy. Wygraliśmy, realizując założony przed meczem plan. Nie zmienia to jednak faktu, że z tego meczu trzeba wyciągnąć wnioski. Materiał do pomeczowej analizy jest spory. Wakacyjną przerwę trzeba jakoś zagospodarować, szczególnie krajowym żużlowcom, bo zagraniczni mają inne ligi. Dwa tygodnie odpoczniemy, a później będę chciał odjechać jakieś sparingi.
Janusz Michaelis (Victoria Piła): MDM Komputery ŻKS Ostrovia to na chwilę obecną zespół silniejszy od mojego i to było widać na torze. Gospodarze dysponowali przede wszystkim lepszym sprzętem. Byli zdecydowanie lepiej spasowani. W niczym to jednak nas nie usprawiedliwia i nie zamierzam się tłumaczyć gorszymi silnikami naszych zawodników. Przegraliśmy po sportowej walce. Ostrovia walczy o awans do Nice Polskiej Ligi Żużlowej. My natomiast chcemy się zakwalifikować do play-offów, co już praktycznie osiągnęliśmy. Wolałbym oczywiście wejść do decydującej rundy z trzeciego miejsca, żeby na dzień dobry nie spotkać się od razu z Ostrowem. To jest jednak na razie tylko gdybanie i nasze życzenia. Sytuacja na torze zweryfikuje wszystko. Najprawdopodobniej dojdzie w półfinale do pojedynku z Ostrowem. Jakim składem wówczas pojedziemy? Na pewno będziemy mocniejsi zarówno pod względem kadrowym jak i sprzętowym. Presji na awans nie mamy, ale w play-off rzucimy wszystko na szalę, co mamy najlepsze.
Zobacz także