1. OSTROWWLKP.INFO
  2. Wiadomości
  3. Sport
  4. Żużel
  5. Grzegorz Dzikowski: Nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy

Grzegorz Dzikowski: Nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy

25/05/2014 20:20  |  EA
Grzegorz Dzikowski: Nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy

Jak mówił klasyk, prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. Tak samo do meczu w Pile odniósł się trener ostrowian, Grzegorz Dzikowski, który chwalił swoich podopiecznych za to, że po fatalnych początku, szybko się pozbierali i w końcówce meczu pokazali ogromny charakter.


Mecz w Pile dla ostrowian rozpoczął się niczym z najgorszego koszmaru. MDM Komputery ŻKS Ostrovia przegrywała już bowiem 7:17. - Kiepski początek wynikał z tego, że nie byliśmy spasowani z pilskim torem. W zasadzie 90 procent drużyny w pierwszych wyścigach nie zagrało. Nie ważne jednak, jak się zaczyna, ale jak się kończy - podkreślał trener Grzegorz Dzikowski.


Na czym polegała metamorfoza gości w Pile? - Wprowadziliśmy odpowiednie korekty w sprzęcie. Poza tym nasi zawodnicy odczytali właściwie dobre ścieżki tamtejszego toru. Nie trzymali się już kurczowo krawężnika, ale zaczęli napędzać się po zewnętrznej - tłumaczy trener ostrowian.


Tak naprawdę Grzegorz Dzikowski w niedzielnym meczu mógł liczyć na góra czterech zawodników. - Cały czas zachowaliśmy spokój, który był kluczem do zwycięstwa. Nie było nerwów, tylko naprawa błędów, odpowiednie roszady taktyczne, ogromna mobilizacja w drużynie, która pokazała niesamowity charakter. Naprawdę nie jest łatwo wrócić do meczu, w którym przegrywa się już różnicą 10 punktów. My tego dokonaliśmy i jest to dla mnie duże doświadczenie. Widzę, na których zawodników mogę liczyć w trudnych momentach - podkreśla Grzegorz Dzikowski.


Trudno jednak byłoby o triumf w Pile, gdyby nie feralny dla gospodarzy wyścig 12, który to ostrowianie wygrali w powtórce 5:0, choć wcześniej przez moment podwójnie prowadzili pilanie. - Szczęście ponoć sprzyja lepszym i tak też było w Pile. Oczywiście, szczęście w sporcie jest bardzo ważne, ale istotne było to, co działo się w naszym zespole. Każdy z zawodników i jego teamów pokazał duży charakter. Mechanicy dobrze zadziałali, chłopcy pomagali sobie nawzajem i razem napędzali się do jeszcze lepszej jazdy. Jestem bardzo zbudowany atmosferą w parku maszyn - dodał Dzikowski.


Mankamentem ostrowian są nadal juniorzy. Prochu nie wymyślił ściągnięty w trybie awaryjnym z Gdańska jako gość Krzysztof Wittstock. - Rzeczywiście, młodzieżowcy są naszą najsłabszą formacją. Trudno, trzeba jechać dalej. Najważniejsze, że zespół wygrywa. Cały czas myślimy i szukamy, by wzmocnić naszą pozycję juniorską - kończy trener lidera Polskiej 2. Ligi Żużlowej.