1. OSTROWWLKP.INFO
  2. Wiadomości
  3. Sport
  4. Piłka ręczna
  5. Galewski: Złapaliśmy kilka minut zadyszki

Galewski: Złapaliśmy kilka minut zadyszki

24/02/2014 14:11  |  Patryk Pankowiak
Galewski: Złapaliśmy kilka minut zadyszki
fot. Wojciech Tarchalski Arkadiusz Galewski

Podczas sobotnich derbów Arkadiusz Galewski był klasą sam dla siebie. Wychowanek ostrowskiego klubu brylował szczególnie w pierwszej połowie, kiedy seryjnie dziurawił bramkę rywali z Kalisza. 26-latek zapisał na swoim koncie w sumie aż 11 trafień, ale KPR Ostrovia minimalnie uległa rywalom.


Podopieczni Witolda Rojka wyszli na sobotni mecz derbowy skoncentrowani i zmobilizowani. To przyniosło efekty, ale miejscowym nie udało się utrzymać takiej dyspozycji do końcowej syreny. - W pierwszej połowie zagraliśmy świetnie w defensywie. Wysoko wychodziliśmy do chłopaków z Kalisza, do tego graliśmy bardzo konsekwentnie w ataku. Wykorzystywaliśmy błędy rywali i wszystko wskazywało na to, że to u nas zostaną 2 punkty. Niestety przegraliśmy jedną bramką. Mecz trwa 60 minut, a nie 30 – mówił po meczu wyraźnie rozczarowany Arkadiusz Galewski.


Lider KPR spytany o przyczyny porażki odpowiedział jasno: - Myślę, że jedną z nich mogła być trochę za krótka ławka. Złapaliśmy kilka minut zadyszki, a wtedy kaliszanie wyszli na prowadzenie. Później oczywiście chcieliśmy to odrobić i znów zaczęliśmy solidnie grać w ataku.


26-letni szczypiornista w sobotni wieczór rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze, ale mimo wszystko nie był zadowolony z jego przebiegu. Jak sam mówi: - Sezon na razie się nie skończył. Można powiedzieć, że do tej pory to najlepszy mecz. Oby takich było jak najwięcej. Mogę rzucić 10 bramek, nawet więcej. Ale cóż  z tego skoro przegrywamy mecz? Wolałbym nawet tylko raz pokonać bramkarza, jeśli  wynik drużyny byłby dla nas korzystny.


- To był naprawdę dobry mecz z naszej strony. Nie ukrywajmy, że to było jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. Pierwsza połowa była świetna, w drugiej przestój straszny. Obyśmy grali więcej takich meczów, tylko niech wynik będzie inny. Mogliśmy doprowadzić do remisu. To jest mecz, raz się trafia, innym razem nie. Nie można wszystkiego rzucać. Cieszy to, że pokazaliśmy serce do końca. Nie stanęliśmy, gdy rywale mieli cztery bramki przewagi. Nie spusciliśmy głów. Graliśmy nawet w podwójnym osłabieniu, co dało efekt. Dużo nie brakowało – kończy najskuteczniejszy gracz po stronie biało-czerwonych.

Fotorelacja