Koszykarki Towarzystwa Sportowego Ostrovia chyba pozazdrościły sobotniego wyczynu swoim kolegom ze "Stalówki" i również dokonały rzeczy niemal niemożliwej w starciu z AZS-em Uniwersytet Warszawski.
Przez długi czas mecz nie układał się dla biało-czerwonych dobrze. Zawodniczki dowodzone przez Kaspra Smektałę niemiłosiernie pudłowały z każdej dogodnej pozycji. Raziły szczególnie pudła z dystansu - 2 trafienia na 21 prób! Sporo problemów ostrowianki miały z najwyższą na parkiecie Sylwią Zabielewicz - 192 cm. Na szczęście rywalki po przerwie zaczęły popełniać błędy i Ostrovia mozolnie niwelowała 13-punktową stratę. Obie ekipy festiwal nieskuteczności zaprezentowały w czwartej kwarcie, w której przez pierwsze 6 minut razem zdołały zdobyć zaledwie 3 punkty. AZS był blisko wygranej prowadząc w 37 minucie 56:50. Na szczęście w decydujących momentach biało-czerwone przełamały swoją niemoc w ataku i zdobyły 11 ostatnich punktów w meczu. Jak podsumował trener Smektała jego podopieczne dokonały wielkiej sztuki - odniosły zwycięstwo 61:56 mając zaledwie 26 procent skuteczności z gry.
Ostrovia po pokonaniu zespołu ze stolicy wciąż pozostaje w grze o udział w fazie play off. W rundzie finałowej ostrowianki zajmują aktualnie piąte miejsce, ze stratą jednego punktu do będącego wyżej Dekorexu Pabianice.
TS Ostrovia - AZS 61:56 (19:16, 12:24, 18:10, 12:6)
Ostrovia: Parysek 15 (10 zb.), Trzeciak 12, Krygowska 9, Mielczarek 7, Misiek 7, Żurkowska 5, Kaczmarek 3, Kudłak 1, Czaska 0.
Zobacz także