- Czułem się jak ubek przesłuchujący ubeka - mówił na spotkaniu w Forum Synagoga dziennikarz Bogdan Rymanowski, który promował swą książkę "Ubek - wina i skrucha" o działaczu SB z Gdańska Januszu Molce.
"Ubek - wina i skrucha" to historia agenta, który z pasją i oddaniem donosił na kolegów z opozycji. Byli wśród nich Kaczyński, Tusk, Borusewicz. To opowieść o człowieku, który kłamał, oszukiwał i manipulował. Janusz Molka jest pierwszym funkcjonariuszem bezpieki, który odczuwa wstyd. Po latach łamie zmowę milczenia. Ze szczegółami opowiada o tym, jak SB kontrolowała opozycję, a swoje ofiary prosi o wybaczenie.
- Szukałem z nim kontaktu, bo wyczułem interesujący temat i… miałem nieco szczęścia. Dokładnie w tym samym czasie Molka odezwał się do dra Cenckiewicza z pretensjami, że pokazał go w swojej książce w złym świetle i niesprawiedliwie. Jako TW „Romkowski”, a potem inspektor „Nowak” był jednym z najlepiej ulokowanych tzw. źródeł manewrowych SB w środowisku gdańskiej opozycji. Nie tylko informował o każdym ruchu kolegów, ale organizował prowokacje i prowadził skomplikowane gry operacyjne. Jego historia nie kończy się wraz z upadkiem PRL. Jej zaskakujący finał następuje już w III RP. Złamany przez Służbę Bezpieczeństwa, był, jak mówi, werbowany przez służby wolnej Polski - powiedział Bogdan Rymanowski.
"Ubek" to także opowieść o kulisach pokojowego przekazania władzy przez komunistów w 1989 roku, wpływie tajnych służb na wynik czerwcowych wyborów oraz roli, jaką wciąż w naszym kraju odgrywają dawni tajni współpracownicy.
Książka Bogdana Rymanowskiego jest spowiedzią człowieka, który rozpaczliwie szuka osobistego odkupienia. Bo przecież każdy, także były esbek, ma prawo stać się lepszy.
- Były ubek przyjął moją propozycję rozmowy, spotykaliśmy nieregularnie, co tydzień, co miesiąc, czasem nie widzieliśmy się przez pół roku. Czasem dzwonił do mnie tuż po spotkaniu, żeby coś doprecyzować, albo dodać. Trwało to prawie 6 lat. To jest człowiek, który obnażył się w stopniu, którego chyba nie było w III RP - powiedział B. Rymanowski.
Molka to człowiek, który donosił na Lecha Kaczyńskiego, Aleksandra Halla, Donalda Tuska, Adama Rybickiego, Grzegorz Bieleckiego;. Inwigilował "Solidarność Walczącą", a potem był etatowym esbekiem rozpracowującym posłów i senatorów opozycji wybranych 4 czerwca 1989. Był jednym z najcenniejszych agentów resortu Kiszczaka.
- Traktowałem go bardzo nieufnie. To znaczy, wiedziałem, że to jest świetny dziennikarski temat, że to jest postać, z której warto wyciągnąć rzeczy, które będą ważne dla nas wszystkich, ale myśmy się tak naprawdę boksowali. Tak się docieraliśmy, nawet nie wiem, czy się w końcu dotarliśmy, wiele rozmów kończyło się kłótnią. On się obrażał, że ja mu zadaję jakieś pytanie, mówił, że przecież umawialiśmy się inaczej, "niech pan nie drąży"… A ja próbowałem poszerzać możliwości dotarcia do prawdy. To było ciągłe zmaganie się, ja czułem się jak ubek przesłuchujący ubeka. Jak osoba, która stosowała różne chwyty, ale tylko i wyłącznie po to, żeby z niego coś wyciągnąć. Nie po to, żeby nim pogardzić, albo go unicestwić, bo nie mam takich intencji. Starałem się pokonywać pewne bariery, aby on we mnie zobaczył, może nie przyjaciela, ale dziennikarza, który nie jest do niego nastawiony od samego początku źle. To się oczywiście wiązało z nawiązaniem pewnej relacji - dodał B. Rymanowski.
Z książki Rymanowskiego można dowiedzieć się również o działaniach ówczesnych tajnych organów państwa. Mimo, że w wielu miejscach niechętnie i jakby z lekkim strachem, to jednak Molka zdradza kulisy operacji bezpieki, prezentuje nam metody swojej pracy, aż wreszcie doprowadza czytelnika do poczucie, że Służba Bezpieczeństwa wszędzie miała tzw. wtyki, czyli donosicieli.
Zobacz także