1. OSTROWWLKP.INFO
  2. Wiadomości
  3. Sport
  4. Żużel
  5. Michał Szczepaniak: Po siódmym biegu każdy z nas przestał jechać

Michał Szczepaniak: Po siódmym biegu każdy z nas przestał jechać

09/07/2013 16:53  |  Hubert Błaszczyk
Michał Szczepaniak: Po siódmym biegu każdy z nas przestał jechać
fot. Wojciech Tarchalski Michał Szczepaniak nie mógł dogadać się ze swoim sprzętem.

Był ojcem zwycięstwa ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovii w meczu wyjazdowym z Orłem Łódź. W niedzielne popołudnie w pierwszych dwóch swoich biegach płynął po ostrowskim owalu. Później jednak pogubił się z ustawieniami i nie odnalazł ich do końca spotkania. Michał Szczepaniak, bo o nim mowa był chyba najbardziej przygnębionym zawodnikiem po spotkaniu z Lubelskim Węglem KMŻ. Szczepan długo stał w boksie i rozmawiał ze swoim ojcem, nie mogąc uwierzyć, że ostrowianie ten mecz przegrali, a on sam nie znalazł odpowiednich ustawień na swój domowy tor.


- Nie wiem w zasadzie, co tu powiedzieć. Wszystko po meczu w Łodzi wydawało się, że jest dobrze. Tu dwa wyścigi też ułożyły się po mojej myśli. Po siódmym wyścigu tor został mocno zlany wodą i wszystko przestało pracować, tak jak należy. W tym roku u siebie bardzo męczymy się. Praktycznie na wyjazdach jeździmy lepiej niż u siebie. Tak to wychodzi na dzień dzisiejszy. Nie może tak być, ale tak jest – mówił po meczu Szczepaniak.


Na niedzielne spotkanie lublinianie ściągnęli do Ostrowa Wielkopolskiego komisarza toru. Jak się jednak okazuje owal Stadionu Miejskiego od początku był regulaminowy i Zbigniew Kuśnierski nie ingerował zbytnio w przygotowanie nawierzchni. - Chyba nie. Tor był dobrze przygotowany. Za dużo było jednak wody wylanej tor. Nie wiem, kto podjął taką decyzję, ale od tego czasu każdy z nas przestał jechać. Punkty uciekły i każdy z nas szukał ustawień, ale już do końca zawodów nie szło trafić w nie.


Wiele wątpliwości kibice mieli, co do wystawienia w biegu czternastym Michała Szczepaniaka, a nie płynącego dotychczas po ostrowskim owalu Nicklasa Porsinga. Zawodnik przyznaje, że była to samodzielna decyzja trenera. - Trener powiedział mi, że pojadę w czternastym i piętnastym wyścigu. No i pojechałem…


- Do czasu tej feralnej przerwy wszystko wyglądało, że będzie okej. Sprzęt jechał i czuliśmy się dobrze na własnym torze. Po polaniu wody zniknęło wszystko. Ani nie było startu, ani trasy. Teraz trzeba trochę ochłonąć i dojść do siebie – kończy wychowanek ostrowskiej Iskry.

Fotorelacja