Michał Szczepaniak w przedsezonowych sparingach był najskuteczniejszym zawodnikiem ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia. Wydawało się więc, że wychowanek ostrowskiej Iskry będzie pewniakiem do zdobycia dwucyfrowej liczby punktów w meczu z Orłem Łódź. Rzeczywistość zweryfikowała jednak formę Szczepaniaka. Sam zawodnik miał duże problemy ze sprzętem i zawody zakończył z dorobkiem siedmiu oczek.
- Myślałem, że będzie o wiele lepiej. Niestety, życie wszystko weryfikuje i najczęściej jak potrzeba, żeby sprzęt pojechał, to zawsze się coś popsuje. Pierwsza dwa biegi nie były złe. Pierwszy był dobry, drugi już gorszy, a później coś stanęło i brakowało szybkości. Trzeba przejrzeć silniki, bo jestem pewien, że coś w nich się popsuło. Mam nadzieję, że dam radę to wszystko odbudować do środy – mówił niezadowolony zawodnik.
Sobotnie opady deszczu nieco zmieniły ścieżki na ostrowskim owalu. Zapytaliśmy więc Szczepaniaka, czy miało to odbicie w jego jeździe.
- Trudno powiedzieć teraz, czy wina leżała w innej niż na sparingu nawierzchni czy też w motocyklu. Wydaję mi się, że coś ze sprzętem, bo tor na sparingach też był różny, zmieniał się i za każdym razem dobrze punktowałem. Pierwszy mecz jednak za nami, dobrze że wygrany. Trzeba wyciągać wnioski na kolejne spotkania.
W niedzielnym spotkaniu Ostrovia pogubiła się w drugiej fazie zawodów. Krajowy lider ostrowian nie znajduję jednak wytłumaczenia, dlaczego tak się stało.
- Wyglądało to tak, że początek był nasz, a końcówka Łodzi. Oni widać, że znaleźli to „coś” w ustawieniach, a my się pogubiliśmy. Tor był na pewno inny, ten deszcz go trochę dobił. Było twardo, a sędzia kazał polewać tor i później nawierzchnia stawała się dość śliska. Nic nas jednak nie tłumaczy, bo to nasz tor i powinniśmy wyciągać wnioski.
Zobacz także